Ostatnim z trzech mitów korporacyjnych jest tzw. Forward Manager.
Zarządzanie dużym zespołem, w wielu przypadkach dodatkowo – zespołem rozproszonym, powoduje dużą trudność i czasochłonność w identyfikacji błędów w strukturze organizacyjnej. Do zespołu wkraść się może także chaos komunikacyjny i niezrozumienie celów.
Najbardziej znanym chyba tego przykładem jest tzw. forward manager. To osoba, która niewiele wnosi do funkcjonowania organizacji. Buduje swoją istotność poprzez maskowanie rzeczywistego wkładu pracy, na przesyłaniu maili dalej lub ich agregowaniu i wysyłaniu „w górę”. Typowe maile od forward managera sprowadzają się najczęściej do „FYI”, „weźmiesz to, pls?” lub „pls zobacz, o co w tym chodzi i odeślij mi do jutra”.
Co ciekawe, taka funkcja może być prowadzona ze szczerym zaangażowaniem i poczuciem misji.
Jeśli obsesyjnie staramy się odpowiedzieć codziennie na wszystkie maile, to sami robimy krok w kierunku funkcji forward managera. Tymczasem jeszcze nikt nie zrobił kariery doskonale zarządzając swoją skrzynią mailową, gdyż skrzynka odbiorcza nie ma dna.
Jeden z moich mentorów powiedział mi kiedyś: jeśli tylko dbasz o swój wizerunek, a nie o wyniki – prędzej czy później cię zwolnią. Możesz mieć jednak świetne wyniki, ale jeśli nikt się o tym nie dowie – też możesz stracić pracę. Dopiero połączenie wyników i wewnętrznego PRu napędzi twoją karierę.
Dlatego forward manager, to kuriozalna chociaż rzadko spotykana postawa. Z całą pewnością można ją przypisać do kategorii „mitów korporacyjnych”.