Dziś odbędzie się około miliona spotkań w polskich firmach. Blisko 1/3 ich uczestników powie, że były stratą czasu. Z drugiej strony większość (76%) przyzna, że spotkania „ogólnie sprzyjają rozwijaniu i pielęgnowaniu relacji”, oraz „budują satysfakcjonujące relacje”.
Czyli może nie będą merytoryczne, ale będzie miło.
Jednym z powodów tego zjawiska jest błąd polegający na nieumiejętnym wciąganiu w rozmowę tych, którzy milczą.
Wiele spotkań jest zdominowanych przez „szalonych extrawertyków”. Osoby, które nie muszą mieć wiele do powiedzenia, ale wystarczy, że dostaną przestrzeń, słuchaczy i „mikrofon”, wypełnić ciszę słowami.
Tymczasem osoby nieśmiałe, ceniące treść ponad ilość lub po prostu zbyt nisko w strukturze, często przyjmują postawę wycofaną. Gotowe odpowiedzieć, gdy zostaną zapytane o zdanie.
Jedna z niepisanych zasad analizy przedsiębiorstw mówi „większość problemów organizacji ma już gotowe rozwiązanie, tylko osoby, które je znają, nie zostały wysłuchane”.
W ten sposób marnowany jest ogromny potencjał ludzki. Każdego dnia, w każdej firmie w każdym kraju.
Osoby, które nie potrafią lub nie chcą przebić się przez dominatorów spotkań, nie zabierają głosu.
Co gorsza, same utwierdzają się w poczuciu, że nie miały nic cennego do powiedzenia, albo, że nie powinny zabierać głosu.
Co jeszcze gorsze?
Ich milczenie jest odbierane jako… niedostatek kompetencji (czyli wiedzy, doświadczenia i umiejętności).
To działa jak samosprawdzająca się przepowiednia.
Milczący tracą wpływ, a to tylko ich utwierdza w poczuciu, że nie mają nic do powiedzenia, więc… milczą bardziej.
Milczkowie wstrzymują się od zabrania głosu, czekając, co powiedzą inni i co powie ich szef. Są krytyczne wobec własnych wypowiedzi, oddają przestrzeń innym.
Co robić, by to zmienić?
– postaraj się na początku spotkania włączyć się do grupy „harcowników”, ten small talk przed całym spotkaniem pełni ważną rolę w grupie społecznej, bądź w nim obecny (nawet nieco wbrew sobie),
– przychodź na spotkania nieco przed czasem, żeby poczuć się bardziej raźnie i swojsko w pomieszczeniu,
– staraj się wycisnąć z siebie choć jedno zdanie na spotkaniach, nie zostawiać żadnych spotkań bez wypowiedzenia jednego słowa,
– obserwuj, kiedy po raz pierwszy coś powiedziałeś i staraj się to pierwsze otwarcie ust przesunąć bliżej początku każdego spotkania,
– powtarzać sobie jak mantrę, że większość ludzi na tej planecie nie jest aż tak bardzo krytyczna wobec jakości swojej wypowiedzi i wartości merytorycznej jak ty, „czcze gadanie” (ang. small talk) jest potrzebne nam ludziom do funkcjonowania w grupie społecznej.
Żeby nie być jak ten Jasiu, który pierwszy raz odezwał się w wieku 6 lat, dopiero kiedy nie było kompociku do obiadu.
Pewność siebie nie oznacza wysokich kompetencji, ale milczenie oznacza, że zostaniesz pominięty.
🔸Co jeszcze doradziłbyś osobom, które nie widzą sensu w zabieraniu głosu na spotkaniach?
#KordoEdukacja #SzkoleniaDlaBiznesu
Fot ©Adobe Stock