Jednym z problemów szkoły jest to, że uczy dzieci, że muszą wykonać wszystkie zadania postawione przez nauczycieli, aby otrzymać najwyższą ocenę. System ten promuje przekonanie, że tylko idealne wykonanie każdego zadania jest drogą do sukcesu.
Uczniowie nie mają prawa uznać, że niektóre zadania są bezsensowne i pominąć je, a ci, którzy realizują zadania na poziomie przyzwoitego minimum, są oceniani niżej. W rezultacie system ten kształtuje przekonanie, że najwyższą formą rozwoju człowieka jest perfekcjonizm.
Jednak rzeczywistość jest inna. Życie wymaga od nas podejmowania decyzji, czego nie robić, a co zrobić na poziomie wystarczająco dobrym. To właśnie takie wybory prowadzą do efektywnego gospodarowania zasobami.
Dlatego osoby, które osiągają sukces, często nie są perfekcjonistami – skupiają się na osiąganiu celów najprostszą drogą. Ci ludzie zarabiają miliony, podczas gdy uczniowie, którzy zdobywali same szóstki, często znajdują się w administracji publicznej lub korporacjach, gdzie pracują w kulturze perfekcjonizmu, zapinając wszystko na ostatni guzik kosztem swojego czasu i pensji.
Jak przestać być perfekcjonistą?
Przede wszystkim, uświadom sobie ten problem. Przyznanie się do winy to początek zbawienia.
Po drugie, przestań się chwalić, nawet w żartach, że jesteś perfekcjonistą.
Po trzecie, powtarzaj sobie jak mantrę: perfekcjonista to człowiek, który po prostu marnuje czas.
Codziennie robi więcej, niż potrzeba, co w skali roku i lat pracy prowadzi do kilku zmarnowanych lat na robienie rzeczy, które nie mają realnego znaczenia.
Jeśli martwisz się, że nie otrzymałeś upragnionej podwyżki lub masz zbyt mało klientów, rozwiązaniem nie jest jeszcze cięższa praca (gospodarka ekstensywna), ale to, że czegoś nie robisz lub tracisz czas na niewłaściwych ludzi.
Co zmienić w szkole, żeby przestała „produkować” perfekcjonistów?
Fot. Justyna Gieleta